Władze Mielna twierdzą, że mówienie o drogim jedzeniu („paragony grozy”) nad polskim morzem jest krzywdzące. Co by nie mówić, takie podejście można zrozumieć.
To nie jest bezsensowna obrona!
Niektórzy mogą powiedzieć, że mamy do czynienia z czymś absurdalnym, ale takie myślenie nie jest zgodne ze stanem faktycznym. Oczywiście rzeczywistość wygląda źle – nie jest tanio. Choć z drugiej strony możemy usłyszeć, że są miejsca, w których posiłki nie kosztują zbyt wiele.
Jeżeli rzeczywiście są miejsca, w których można zjeść tanio, mamy do czynienia ze sporym plusem. Naturalnie trzeba także pamiętać o tym, że na koniec liczy się jakość. Temat kluczowy, ale jednocześnie coś, do czego nie sposób się odnieść.
To nie są wyjątki!
Wypada też nawiązać do tego, co działo się w ostatnich dwóch latach – problemy z prowadzeniem działalności spowodowały spore kłopoty. Musimy w końcu pamiętać, że pieniądze nie są na drzewie – brak pracy oznacza brak zarobków. Do tego w ostatnich miesiącach zmagamy się z inflacją.
Krótko mówiąc, trzeba wiedzieć, że rosnące ceny to nie jest efekt pazerności – to efekt coraz smutniejszych realiów. Rzecz jasna można też spojrzeć na sprawę z przeciwnej strony – nikt nie zmusza do jedzenia poza domem i przedsiębiorcy powinni to uwzględniać. Jakby nie patrzeć, rosnące ceny są problemem dla wszystkich.
Interesujące jest też to, co znajdziemy na Onecie – pojawia się tam sugestia, zgodnie z którą straszenie cenami ma wywołać przekierowanie ruchu turystycznego. Co więcej, zyskać mają na tym wyjazdy w góry, jak i te poza granice naszego kraju.